Dwa tygodnie temu Kuba pomagał znajomym znajomych w wycinaniu drzew i krzewów okalających ich posesję. Znajomi znajomych mieszkają w górach, blisko tzw. strefy pożarów (patrz post o pożarach w Kalifornii). Wycięcie miało na celu stworzenie bariery uniemożliwiającej/spowalniającej rozprzestrzenianie się ognia.
Niestety okazało się, że w miejscu wycinki rosła sobie roślina - poison oak - na pierwszy rzut oka zupełnie niegroźna, która od dwóch tygodni uprzykrza życie Kubie pod postacią bardzo swędzących ran...
Mimo, że minęły już ponad dwa tygodnie...wcale nie jest lepiej...
Niedzielna praca-nie popłaca , chciałoby sie rzec :( Biedny..
OdpowiedzUsuń