Tymczasem podróż minęła nam całkiem całkiem, mieliśmy zapas książeczek, gazetek z naklejkami, były bajki...
Dużo gorzej znieśliśmy adaptację do amerykańskiego czasu...Pierwszej nocy Franio obudził się o 1.20 w nocy i nie spał aż do 10! nie spaliśmy i my...nie spali też nasi nowi sąsiedzi...







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz