Dziś, jak codzień, wybraliśmy się z Krzysiem na spacerek. Siąpił deszcz, ale my z tych raczej nieustraszonych jesteśmy więc ochoczo ruszyliśmy na Pola Mokotowskie. Czasami, jak tak idę z wózkiem, a Krzyś śpi czuję się jak bym kosiła trawę, pcham ten wózek i pcham...
Przeszliśmy przez kładkę nad Aleją Niepodległości i wtedy się zaczęło...Krzyś nagle i strasznie zaczął płakać domagając się jedzenia, wszak pora była lunchowa. Pognaliśmy co sił w nogach przed siebie i w ten sposób znaleźliśmy się w Lolku...Mama zaserwowała pyszne ciepłe mleczko i znowu było dobrze...Gdy pada deszcz albo jest zimno to świetne miejsce na schronienie dla mam i dzieci...ciepło, pusto...więcej nam nie trzeba
My się śmiejemy, że na każdym przystanku powinna znajdować się specjalna, ogrzewzna budka dla matek karmiących ;-) Z dodatkowym przewijakiem!!!
OdpowiedzUsuń